Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

w rzeczy samej

Braterstwo dla wszystkich?

paweł lisicki

Fratelli tutti” – najnowsza encyklika Franciszka miała być swoistym podsumowaniem całego pontyfikatu papieża Argentyńczyka. I tak można ją chyba traktować: każdy czytelnik odnajdzie w niej wiele wątków znanych z wcześniejszych papieskich wystąpień. Większość liberalnych mediów chwali jej tekst i twierdzi, że Franciszek znowu okazał się właściwym prorokiem dla naszych czasów.

Jednak, obawiam się, podobnie jak w przypadku wcześniejszych dokumentów również we „Fratelli tutti” jest wiele wątków co najmniej osobliwych. Na pewno czymś zaskakującym musi być odwołanie się na samym początku tekstu do osoby św. Franciszka z Asyżu jako tego, który był symbolem dialogu i porozumienia. Papież wspomina o spotkaniu świętego z sułtanem Malikiem al-Kamilem, które miało miejsce 6 marca 1238 r. Według papieża Franciszek „poszedł na spotkanie z sułtanem z taką samą postawą, jakiej wymagał od swoich uczniów: aby, nie negując własnej tożsamości, »pośród saracenów i innych niewiernych [...] nie wdawać się w kłótnie ani w spory, lecz być poddanymi wszelkiemu ludzkiemu stworzeniu ze względu na Boga«. W tamtym kontekście było to żądanie niezwykłe. Uderza nas, jak osiemset lat temu Franciszek zalecał, by unikać wszelkich form agresji czy sporów, a także by żyć pokornie i po bratersku »w poddaniu«, także wobec tych, którzy nie podzielają ich wiary. Nie prowadził wojny dialektycznej, narzucając doktryny, ale przekazywał miłość Boga”.

Obraz spotkania, tak jak je przedstawił papież, pozostaje, przykro to powiedzieć, w sprzeczności z przekazami historycznymi. Przede wszystkim w encyklice cytuje się tylko pierwszy punkt reguły franciszkańskiej, która odnosiła się do braci wędrujących do krajów muzułmańskich. Dlaczego? To oczywiste: drugi punkt stanowi właśnie zaprzeczenie tej wizji św. Franciszka, jaką próbuje nam przekazać papież. Wzywa się w nim braci, by ci nauczali muzułmanów, „aby zostali ochrzczeni i stali się chrześcijanami, ponieważ, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha Świętego, nie może wejść do królestwa Bożego”.

Pomijając te słowa świętego z Asyżu, uzyskuje się skrojoną na potrzeby współczesnej poprawności politycznej karykaturę. Święty Franciszek nie przybył do sułtana, by unikać sporów, nie jest też prawdą, że „nie chciał narzucać doktryny”. Przeciwnie. Jak precyzyjnie opisuje to św. Bonawentura w swoim życiorysie, „Sługa Chrystusowy” wzywał sułtana i wszystkich muzułmanów „do nawrócenia do Chrystusa z miłości do Niego” i wyzywał sułtana na swoisty „sąd Boży”. Był gotów poddać się próbie ognia. Kiedy sułtan odmówił, święty nie zgodził się nawet przyjąć od niego zwyczajowych darów!

Jednak przykrojenie świętego, a co za tym idzie – także całego chrześcijańskiego posłania do dzisiejszych wymogów to niejedyny problem z tym dokumentem. Być może najbardziej uderzające jest niemal całkowite milczenie na temat największej chyba plagi współczesności, jaką jest powszechne przyzwolenie na dokonywanie aborcji. Samo słowo pojawia się w tym bardzo długim tekście papieskim tylko raz. „Szaleństwo nie zna granic, kiedy uprzedmiotawia się kobiety, zmuszane następnie do aborcji. […] Wszystko to sprawia, że handel ludźmi i inne aktualne formy niewolnictwa stają się problemem globalnym […]”. A więc na ponad 200 stronach wspomina się o zabijaniu dzieci nienarodzonych po to, żeby potępić handel kobietami! Tak jakby potępione było „zmuszanie kobiet do aborcji”. Czy sama w sobie aborcja – to z tekstu dokumentu jednoznacznie nie wynika.

Drugi raz papież pisze: „W gruncie rzeczy „ludzie nie są już postrzegani jako podstawowa wartość, którą należy szanować i chronić, szczególnie jeśli są ubodzy lub niepełnosprawni, jeśli »nie są jeszcze potrzebni« – jak dzieci nienarodzone – lub »nie są już potrzebni« – jak osoby starsze. Staliśmy się niewrażliwi na wszelkie formy marnotrawstwa, począwszy od marnowania żywności, które jest jednym z najbardziej zasługujących na potępienie”. Czyli znowu zestawia się nienarodzone dzieci i ich godność z ubogimi, niepełnosprawnymi oraz potępia się „brak dostrzegania ich wartości” tak samo jak „marnowanie żywności”!

Trudno naprawdę nie dostrzec tu drastycznej zmiany akcentów. Oczywiście, słowa te należy odczytywać w szerszym kontekście całej nauki Kościoła, ale dla obrońców życia potraktowanie w tej encyklice aborcji będzie dużym, bardzo dużym problemem. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań