Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

w rzeczy samej

Szantaż i jego skuteczność

Paweł Lisicki

Uspokajam wszystkich, chwilowo nie będę pisał o możliwości polexitu i o zaletach tego rozwiązania – o wadach wszyscy słyszą nieustannie od 16 lat z dodatkowym nasileniem od chwili, kiedy to z Unią postanowili rozstać się Brytyjczycy. Zostawiam zatem tę kwestię na boku i spróbuję pokazać, do czego doprowadziło rozmycie kategorii państwa i suwerenności, które jest skutkiem przynależności do UE.

Mam na myśli osobliwe, szokujące, na pewno nieodpowiedzialne zachowanie dużej części polskiej opozycji. I nie chodzi tu o głupiutki wpis jednej z posłanek. „Porównywanie groźby weta Holandii do groźby polskiego weta to żart. Holandia płaci, więc wymaga” – napisała na Twitterze Kamila Gasiuk-Pihowicz, która raz po raz idzie o lepsze z paniami Spurek czy Jachirą w konkurencji na najbardziej niedorzeczną opinię miesiąca (a może roku?). Rywalizacja jest ostra i trudno przesądzić, która z pań ostatecznie wygra. Pewnie, założywszy, że pani poseł wie, co pisze, należałoby uznać, że jej zdaniem, jakby nie było zdaniem polskiej parlamentarzystki, Polska ma mniejsze prawa niż inni członkowie UE. Trudno zatem o lepszy przykład mentalności skolonizowanej czy niewolniczej.

Wszakże, i teraz dochodzę do problemu znacznie poważniejszego niż wybryki tej lub innej posłanki lub posła, nie ma wątpliwości, że w sporze między Polską a Unią, w sporze realnym i dotyczącym kwestii o znaczeniu podstawowym – czy suwerenem pozostanie Polska, czy w roli tej w stosunku do ogółu polskich obywateli zacznie występować Komisja Europejska – znacząca część opozycji zajęła stanowisko z interesami polskiego państwa sprzeczne. W gruncie rzeczy dokładnie takie, jak przedstawiła to poseł Gasiuk-Pihowicz. A więc inni mogą więcej, bierzmy, co dają, uszy po sobie i łapki w górę. Najbardziej głośnymi przejawami tego, co – używając tradycyjnego języka – można by nazwać rokoszem, a nawet zdradą stanu, była uchwała Senatu, wzywająca władze do rezygnacji z weta i przyjęcia propozycji unijnych, oraz podobne postępowanie niektórych samorządów. Praktycznym efektem takich posunięć może być tylko wzmocnienie presji na Polskę ze strony Brukseli.

Smutny to przykład zacietrzewienia i myślenia plemiennego, kiedy to nienawiść do PiS prowadzi do działań z polską racją stanu sprzecznych. Przypomina to trochę przysłowie „Na złość babci odmrożę sobie uszy” – na złość PiS pozbędę się polskiej niepodległości. Zwolennicy tych uchwał sami zakładają sobie pęta i sami na przyszłość pozbawiają się tych instrumentów, jakie przysługują władzy suwerennego państwa. Dodatkowo niektórzy próbują tłumaczyć swoje postępowanie tym, że wskutek pandemii Polska potrzebuje funduszy unijnych bardziej niż kiedykolwiek, więc tym bardziej nie ma prawa wetować. Ależ tak! Polska potrzebuje tych pieniędzy – tego nikt nie podważa. Tylko że na tym polega dokładnie mechanizm działania szantażystów. Niektórzy europejscy politycy próbują wymóc zgodę na bezprawną zmianę reguł gry i na poszerzenie kompetencji Unii, wykorzystując w perfidny sposób obecny kryzys. Zachowują się dokładnie jak porywacze, którzy wzięli zakładników i grożą konsekwencjami – a więc wyrządzeniem szkody tym, których porwali, jeśli nie spełni się ich postulatów.

Są sytuacje szczególne, w których, niezależnie od oceny rządu i jego działań, cała opozycja, dla której państwo polskie jest nadrzędną wartością, powinna zawiesić spór polityczny. To, że dzieje się dokładnie coś odwrotnego, wynika z opisywanej przeze mnie już wiele razy choroby, z narodowego nihilizmu. Z przekonania, że polskie państwo jest jedynie etapem przejściowym w drodze do państwa europejskiego, a naród polski rozmyje się i utonie w wielkim demosie europejskim. W praktyce, o czym już jednak się nie mówi, oznacza to, że Polska miałaby pogodzić się ze statusem kolonii, a Polacy z rolą posłusznych wykonawców silniejszych państw i potężniejszych graczy. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań