Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Tęczowa równia pochyła

Paweł Lisicki

Wbrew temu, co próbują nam wmówić od kilku tygodni zręczni propagandyści (ich dokonania można obserwować na kilku dużych portalach), to nie PiS wywołał wojnę z działaczami LGBT, ale przeciwnie – partia rządząca zareagowała, szkoda, że tak późno, na ideologiczną napaść lewicy. Prawdziwymi agresorami są Rafał Trzaskowski i Paweł Rabiej, którzy próbują narzucić mieszkańcom Warszawy ideologię genderową. Mało mnie obchodzi, dlaczego to robią. Może z głupoty, może z wyrafinowania, może żeby się przypodobać wpływowym mediom, a może żeby osłabić konkurencję na lewicy. Nie mam jednak wątpliwości, że w tym przypadku można z czystym sumieniem powiedzieć, iż obaj panowie przekroczyli wszelkie granice. Dokonali zamachu na prawo naturalne i mam nadzieję, że za to zapłacą.

W całej wojnie kulturowej, którą od dziesiątków lat toczą o duszę społeczeństw lewicowi radykałowie, chodzi właśnie o to: o zniszczenie pojęcia natury. O zanegowanie naturalnego podziału na płci i zastąpienie go swobodnym wyborem jednostki. Temu służy swoisty językowy potworek, jakim jest określenie „orientacja seksualna”. Tak jakby popęd mężczyzn do kobiet (i odwrotnie) nie był czymś naturalnym, ale właśnie neutralnym i swobodnym, równym co do zasady popędowi panów do panów i pań do pań. Jeśli tak jest, jeśli orientacja „heteroseksualna” jest tyleż warta i tak samo naturalna jak orientacja „homoseksualna” lub „innoseksualna”, to w oczywisty sposób rozumowanie to musi pociągać za sobą rewolucję społeczną i obyczajową. Za rozumowaniem tym stoi przekonanie, że szczęście człowieka polega na spełnianiu pożądań, te zaś nie są poddane żadnej moralnej ocenie, żadnej zewnętrznej mierze. Tak długo jak osoby dorosłe (męskie, żeńskie, pary, trójki, dziesiątki) czerpią przyjemność z tego, co robią, nie podlegają żadnej ocenie. Jeśli tak jest i jeśli orientacje są sobie równe, jeśli pragnienia „heteryków” są warte tyle samo co „homoseksualistów”, „lesbijek” i innych, to dotyczy to nie tylko dorosłych, lecz także dzieci. Dlaczego dopiero dorośli mogą spełniać swoje pożądania?

Oznacza to konieczność gwałtownej przebudowy całego systemu edukacji: dzieci już od najwcześniejszych lat muszą się uczyć, że wszystkie orientacje są równe. Trzeba im to pokazywać, pobudzać je do tego, uczyć je tego doświadczać. Taka jest prosta konsekwencja ideologii homoseksualnej: jeśli szczęście polega na życiu zgodnie z orientacją, a orientacje są sobie równe, bo żadna nie jest naturalna lub nienaturalna, to trzeba tę wiedzę przekazać i nauczyć tego dzieci od najmłodszych lat, żeby już w wieku kilku, a na pewno kilkunastu lat mogły eksperymentować i swobodnie sprawdzać, kim są, jaką mają płeć, co daje im przyjemność. Trzeba też pozbyć się dotychczasowych tabu i społecznych norm. Kto raz zaakceptuje równość orientacji płciowych, ten – niezależnie, czy tego chce, czy nie – musi ostatecznie podążyć opisaną tu drogą. To jak równia pochyła. Pierwszy popełniony w rozumowaniu błąd musi prowadzić do wielu konsekwencji. Nie wszyscy to rozumieją i nie wszyscy przewidują te konsekwencje, co nie zmienia jednak tego, że takie one są. Kolejną musi być odebranie i ograniczenie praw rodziców. Jeśli szczęście człowieka polega na swobodnym korzystaniu z popędów i orientacji, to rodzice, którzy próbują to zatrzymać, okazują się, obiektywnie, wrogami szczęścia swoich dzieci. Dlatego musi ingerować państwo i albo zmusić rodziców do posłuchu, albo im dzieci zabrać.

Pierwszy błąd – uznanie, że istnieje orientacja homoseksualna równa heteroseksualnej – prowadzi do idei państwa zamordystycznego, które w imię walki o szczęście i wolność będzie niszczyć prawo natury. To, że nie są to tylko czcze wymysły i zabiegi retoryczne, pokazują przykłady innych państw Zachodu, które wkroczyły na tę straszną drogę. Nie ma z niej odwrotu. I, co łatwo zauważyć, na jej końcu nie ma szczęścia, lecz właśnie chaos, rozpad i ból. Tak mści się natura, którą człowiek chce poddać swojej woli. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań