Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

W rzeczy samej

Wreszcie będzie Europa

Paweł Lisicki

Wymieniając Małgorzatę Kidawę-Błońską na Rafała Trzaskowskiego, Platforma uniknęła w ostatniej chwili rozpadu. Gdyby to obecna wicemarszałek Sejmu wzięła udział w wyborach prezydenckich – co zakończyłoby się sromotną porażką – pierwszą i najważniejszą konsekwencją byłaby zmiana układu sił po stronie opozycji. Teraz, zakładając, że prezydent Warszawy zajmie drugie miejsce, do przewrotu w PO zapewne nie dojdzie. Cała historia jednak pokazuje – który już raz zresztą – niedającą się wręcz opisać hipokryzję lewicowo-liberalnych elit. Sprowadza się ona do jednego – byle było jak w Europie.

Od lat PO próbowała przekonywać Polaków – pardon, dziś mówi się: Polki i Polaków – do tezy, że w polskiej polityce jest za mało kobiet. Idea nie jest nowa, za to europejska. To jeden z tych wytworzonych na Zachodzie miazmatów łykanych bez zmrużenia oka przez wszystkich, którzy aspirują do europejskości i postępu. W związku z tym od kilku lat musiałem wysłuchiwać, jak kolejne awatary postępowości opowiadały, że obecność kobiet w polityce oznacza więcej profesjonalizmu, łagodności, rozsądku, spokoju, że polityka pod wpływem kobiet stanie się mniej plemienna, zaborcza, wroga. Itd., itp. Ogłupieni własną propagandą politycy PO wystawili zatem do walki o prezydenturę kobietę, mimo że ani wcześniejsze dokonania, ani wypowiedzi pani wicemarszałek do tego jej nie predestynowały. Zachód wie lepiej, wierzono. Kobiety zagłosują na kobiety. Wszyscy chcemy, żeby było jak w Europie. Skończyło się katastrofą, poparcie dla kandydatki od tygodni szorowało po dnie. Wreszcie, kiedy przyszedł coup de grâce, potraktowano ją jak zdezelowany mebel wyrzucony na śmietnik. Nikt lepiej nie wyraził tego bezbrzeżnego cynizmu niż rzeczniczka lewicy, skądinąd jeszcze całkiem niedawno sojusznika PO w ramach Koalicji Europejskiej, która – przepraszam za obcesowość – nazwała nieszczęsną wicemarszałek „łajzą”. To wdzięczne określenie oddaje, jak sądzę, lewicową wrażliwość i pozytywny stosunek do zaangażowania kobiet w polityce.

Skoro nie udało się kupić zaufania Polaków, tj. Polek i Polaków, stawiając na polityczkę łajzę, to liderzy PO poszli po rozum do głowy i wystawili w to miejsce mężczyznę co się zowie, czyli Rafała Trzaskowskiego. Żeby było jak w Europie, podpisał się on wcześniej pod kartą LGBT, w której to promuje się, sprzeczną z polskimi przepisami, zasadę pozytywnej dyskryminacji. Trudno jednak powiedzieć, czy w Warszawie już jest jak w Europie, bo Rafał Trzaskowski najwyraźniej nie do końca rozumiał, co podpisał, i nie wiadomo, czy karta działa, czy nie. Tak czy inaczej biedak jeszcze niedawno zarzekał się, że nie opuści Warszawy, że stolicy oddał swe serce i umysł, że wszystko dla niej zrobi, a pałac prezydencki na Krakowskim Przedmieściu budzi co najwyżej jego lekceważenie. Nawet nie chce mi się przytaczać cytatów – pokazywanie, że politycy łżą, przeczą sobie, wykręcają kota ogonem, jest odkryciem nazbyt banalnym. Teraz uśmiechnięty, młody i bojowy pan Rafał wziął na swe barki brzemię i stanął w szranki. Co zresztą najbardziej rozdrażniło innego zwolennika polityki, żeby było jak w Europie, Szymona Hołownię. Ten już witał się z gąską, już miał stanąć na czele antypisowskich hufców, a tu masz babo placek, chyba nic z tego. Teraz płaczący pan Szymon stanie do boju z pięknym panem Rafałem.

Idea, żeby było jak w Europie, żyje nadal, choć coraz to inni niosą kaganek oświaty. Wybory pokazały, że w dziele tym najwyraźniej nie sprawdził się Robert Biedroń. Wejście do gry pana Rafała będzie dla niego niczym gwóźdź do trumny. Jeszcze rok temu najbardziej znany polski gej celebryta sądził, że do niego należy przyszłość, w czym zresztą utwierdzały go na wyścigi bardzo niezależne i całkowicie wolne oraz niezaangażowane, obiektywne media. Jednak poziom głupoty, mierności i minoderii chyba nawet polskim Europejczykom wydał się przesadny i z wielkiego projektu Biedronia będą nici.

Można patrzeć na te zmiany jak na kabaret. A można poważniej. Jest w Polsce społeczna grupa, liczna całkiem, ludzi strasznie z tej swojej polskości niezadowolonych. Strasznie zakompleksionych, spragnionych, żeby im starsi i mądrzejsi coś miłego powiedzieli i pochwalili ich. To ta tęsknota pozwala pojawiać się kolejnym „liderom”. Gdyby pewnego dnia któryś z nich wygrał, wesoło nie będzie. Będzie naprawdę jak w Europie. Wszyscy razem będziemy budować jedną wspaniałą przyszłość. A zamiast wolności będziemy mieli, Polki i Polacy, dużo pochwał. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań