Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-222) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

w rzeczy samej

Zamach na samorządy

Paweł Lisicki

Kiedy Polska wstępowała do Unii Europejskiej, ciągle słyszałem, że Bruksela nie zamierza (nigdy, przenigdy, w żadnym razie i na żaden sposób) ingerować w polską tożsamość kulturową, wartości, tradycje. Sam w to wtedy wierzyłem. O święta naiwności! Dziś nie mam żadnych złudzeń: Polska znalazła się w systemie, który na wszelkie sposoby będzie na niej próbował wymusić podporządkowanie się i uległość. A ponieważ sama Unia coraz bardziej ulega presji lewicowych ideologii, odczuwa to też Polska. Ostatnim przykładem takiej nadwrażliwości – można by to nazwać inaczej, bardziej dosadnie i wyraziście, ale chwilowo trzymam język za zębami – jest list wystosowany do marszałków kilku polskich samorządów przez Komisję Europejską w sprawie rzekomej dyskryminacji osób LGBT. Chodzi o województwa: lubelskie, łódzkie, małopolskie i podkarpackie.

Najpierw myślałem, że wystarczy sprawę obśmiać. W tym duchu napisałbym, że – o dziwo – światła Komisja zajęła się jedynie dyskryminacją osób LGBT, pomijając osoby LGBTQ i LGBTQI oraz wszystkie inne osoby, które mogą być przedmiotem dyskryminacji wyżej wymienionych samorządów. To poważne uchybienie – dodałbym. I zakończyłbym ironicznie, że brak kolejnych literek wskazuje, iż urzędnicy dali sobie narzucić dyskurs promowany przez środowiska polskiej prawicy i wykazali się niedostatecznym zaangażowaniem, walcząc o ochronę mniejszości, wszelkich i niepowtarzalnych. Jednak jest coś, co sprawia, że nad listem Komisji tak łatwo do porządku dziennego przejść się nie da. To nie jest, niestety, tylko przykład głupiej nadgorliwości. Nie chodzi o to, że ktoś za wszelką cenę chce pokazać, iż jest na bazie i po linii.

Otóż w tekście tym nie tylko mówi się o rzekomych skargach i nie tylko wspomina się o trosce o mniejszości – ciekawe, że unijni obłudnicy nie są w stanie zauważyć, iż ich zadaniem powinna być troska również o tych, którzy postępowaniem ideologów LGBT mogą być urażeni i dotknięci – lecz także między wierszami można w nim dostrzec szantaż. Komisja przypomina mianowicie, że działania wspierane przez europejskie fundusze strukturalne i inwestycyjne muszą być zgodne z unijnym prawem, co – przekładając na polski – oznacza, iż samorządy, które nie wyrzekną się swoich uchwał, mogą utracić unijne pieniądze. Mamy więc kij i marchewkę. Mamy czytelną groźbę: albo rezygnujecie z obrony przed ideologią, albo zabieramy wam pieniądze. Rozumieją państwo? To się nazywa hipokryzja. W tych ociekających troską o prawo zdaniach kryje się najzwyczajniej w świecie niezbyt zawoalowana przestroga. Jeśli nie ustąpicie, to zrobimy z wami porządek. Jedyne, co może zaskakiwać, to bezczelność autorów takiego listu i przekonanie, że szantaż i wymuszenie to właściwa forma rozprawy z polskimi samorządowcami. Cóż, silniejszy może więcej.

Zdaniem KE „przyjęcie uchwał, które »nazywają społeczność LGBT ideologią«, podważa zdolność regionalnych instytucji do kierowania się zasadą niedyskryminacji podczas wdrażania programów wspieranych przez unijne pieniądze”. Cytuję za portalem gazeta.pl, zakładam, że tak sympatyzujący z tęczową rewolucją ośrodek podaje wiernie tę informację. Szczerze mówiąc, nie wiem, jak traktować ten bełkot. Czy chodzi o to, że nie istnieje ideologia LGBT? Czy o to, że każdy homoseksualista i lesbijka są z zasady zwolennikami takiej ideologii? A może o to, że według Komisji ideologia LGBT ma mieć w Polsce status ideologii państwowej? Trudno powiedzieć.

Pewne jest jedno – tej presji ulec nie wolno. Nie ma takiej ceny, której by nie warto zapłacić za zachowanie suwerenności i tożsamości. Nie wolno pozwolić na to, by Bruksela narzucała nam to, przed jakimi ideologiami mamy się bronić, a przed jakimi nie. To nie jej rola ani nie jej zadanie. Mam dlatego nadzieję, że marszałkowie polskich samorządów wystosują na monit Brukseli właściwą odpowiedź. Taką, jaka należy się każdemu szantażyście. © ℗

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań